Cześć wszystkim!
Zapraszam na dalszą opowieść o tym skąd pochodzę i gdzie się wychowałam.
Zaczniemy od podziwiania pięknej, aczkolwiek mocno nadszarpniętej przez czas synagogi. Stoi przy samym działoszyckim ryneczku do dziś.
Kiedy miałam bunt nastolatki uciekałam do ruin synagogi i przesiadywałam tam.
Robiła na mnie wrażenie ta budowla, a właściwie jej resztki. Przetrwały one wiele lat i sporo wizyt żydowskich turystów, co zawsze było nie małą atrakcją w Działoszycach.
Co ciekawe przy robieniu tych zdjęć, wzięli nas za Żydów 😉
W wolnej chwili lubiłam spacerować często wybierałam się na cmentarz, który prowadzi wieloma alejkami. Służyło to mojej medytacji i przemyśleniom.
Natomiast obok cmentarza jest takie miejsce do którego dość często zaglądałam. Bardzo lubiłam wejść do kościoła rano często przed szkołą. Modliłam się wtedy w bocznej kaplicy. Czasem spotkałam ś.p. księdza prałata Stefana. Był on wiele lat (około 30) proboszczem parafii i to takim, który potrafił sobie zjednać ludzi. Pamiętam, jak sam kosił trawę, albo jak ja chowałam się pod stół podczas kolędy i miał z tego ubaw 😉
W kościele tym przyjęłam I-szą Komunię Świętą i Sakrament bierzmowania.
Nietypowe bowiem to miasteczko. Jedyny park, jaki tam istnieje jest na samym centrum. Ma tylko kilka ławek. Niewielu tam spacerowiczów ale usiąść zawsze można i zatrzymać się.
Czasem potrzebowałam uciec od ludzi lub spokojnie z kimś porozmawiać. Świetnie nadawał się do tego lasek na obrzeżach Działoszyc. Nie potrzeba było wtedy zegarków i niczego, tylko człowiek zaszywał się gdzieś w gęstwinie drzew i krzewów.
Bardzo lubiłam ten kontakt z przyrodą i podziwiałam tutejsze pagórki i wąwozy.
Idąc za cmentarzem żydowskim i kierując się w głąb lasku możesz dotrzeć do niesamowitych wąwozów. Znajdują się w nich piękne rzeźby z gliny. Widziałam te wyrzeźbione twarze. Robią wrażenie.
Podobno do tej pory tworzy je pewien mieszkaniec Działoszyc.
Nie wiem, czy gdziekolwiek są takie cuda jak tutaj.
Nie ma tu mnóstwa turystów, cisza i spokój.
Z pewnością nie znajdziesz nigdzie więcej, takich atrakcji i ciekawostek historycznych w jednym miejscu.
Przypominam, że na potrzeby artykułu zorientowałam się w temacie możliwego noclegu.
Na obrzeżach miasteczka znajduje się Dom Weselny „Monika”. Za kwotę niezbyt wygórowaną, bo około 120zł (za osobę) już ze śniadaniem można tutaj przenocować (stan na sierpień 2019r.)
Nieoficjalnie zaś wiem, że są osoby, które są znane ze swej gościnności i przyjmują pod swój dach wędrowców 😉
Jeśli ominęła Cię pierwsza część mojej opowieści to polecam z serca zerknąć na piękne stawy Słupowskie i moją studniówkową kieckę 😂🤣 Działoszyce – stąd pochodzę! Część 1 ZOBACZ TUTAJ
Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszelką pomoc i dobre słowo od nieocenionego Pana Pawła Kamińskiego – społecznika i promotora miasta Działoszyc.
Jestem ciekawa, czy mieszkasz w swoim mieście rodzinnym, czy raczej jesteś „przyjezdnym”?
Daj znać w komentarzu skąd jesteś i dokąd przybyłaś/przybyłeś.
Mogą Ci się również spodobać: