Presja świata, obecna sytuacja społeczna – gospodarcza i osobiste aspiracje zmuszają do działania na wielu płaszczyznach.
Szukamy nowych rozwiązań i wciąż się uczymy. Tylko czy o to tylko chodzi w życiu?
Tak było ze mną, bo w pewnym momencie byłam bliska wybuchu. Chciałam robić wiele rzeczy i projektów na raz, które bardziej lub mniej „widać”.
Trudno jest, aby to nie okazało się palące od środka zwłaszcza gdy pojawia się sporo obowiązków związanych z rodziną.
Jesteśmy małżeństwem obdarzonym trójką dzieci (13, 6,5 oraz 4,5 roku), które naturalnie w znaczny sposób absorbują mój czas, bo jestem mamą. Dzieci potrzebują mojej matczynej szeroko pojętej opieki i troski.
Zwykle z tego powodu jestem na co dzień kucharką, sprzątaczką, kierowcą, czy psychologiem w naszym domu. Chcąc właściwie zadbać o wiele sfer związanych z rodziną potrzebuje czasu i energii. Najważniejsze jest jeszcze to, że powinnam zadbać o siebie, bo „z pustego i Salomon nie naleje”.
Więcej o roli Kobiety pisałam w artykule o Ezerkenegdo (kliknij TUTAJ)
A gdzie tu miejsce na realizacje moich planów zawodowych?
Mamy ustalone z Przemysławem, że póki dzieci nie okażą się wystarczająco samodzielne, to będę się spełniać zawodowo tylko na tyle, na ile się da.
Choć wiadomym jest jego wsparcie i większe zaangażowanie w domu, kiedy zajdzie taka konieczność. Wielokrotnie to pokazał, bo jest kochającym mężem i tatą. Potrafi doskonale przejąć domowe obowiązki w tym przyrządzić pyszne jedzenie np. takie jak te krokiety (przepis kliknij tu).
Dziś świat krzyczy, że kobiety mogą i potrafią wiele osiągnąć. One same zdaje się stale udowadniają (tylko komu i po co?!), że są zdolne i potrafią pogodzić prowadzenie domu, opiekę nad dziećmi z aktywnością zawodową.
Ja nie do końca mam na to ochotę ale jednak potrzebuje minimalnej przestrzeni zawodowej.
Nie zawsze jest/było kolorowo zwłaszcza kiedy dzieci malutkie albo często chore. Rzeczywistość i okoliczności się zmieniają, co wymaga ciągłego dopasowywania. Poza tym kiedy nie mamy pomocy od dziadków, czy niani to siłą rzeczy nie mogę zaplanować niczego na 100%. To odbija się negatywnie na mnie.
Co dalej?
To o czym wyżej napisałam i jeszcze parę innych spraw, skłoniło mnie do tego, aby zwrócić się do specjalisty, który porządkuje i pokazuje.
Znalazłam Monikę Iskierka – Mreńca psychologa coacha i trenera w jednym, a prywatnie żona i mama trójki dzieci. Nie jest tylko teoretykiem ale i praktykiem, co dodatkowo wzbudziło moje zaufanie.
Na początku nie mogłam stwierdzić z całą pewnością, czy dobrze robię zwracając się w zasadzie do obcej kobiety. Chociaż wcześniej już obserwowałam Monikę w mediach społecznościowych i wiedziałam czym się zajmuje. Korzystałam z jej zasobnych w treść newsletterów i innych bogatych w wiedze materiałów. Miałyśmy również okazje porozmawiać kilkukrotnie.
Natomiast we mnie pojawiły się opory przed mówieniem o moich obawach komuś kto też realizuje się zawodowo. W zasadzie nie chciałam czuć się gorsza, jako kobieta, bo mi coś nie trybiło.
Praca w procesie coachingu z Moniką Iskierka – Mreńca
Niesłusznie podeszłam z dystansem do tego, bo to był bardzo owocny czas naszych spotkań.
Co towarzyszyło podczas sesji coachingowych z Moniką:
- praca nad konkretnym celem, bez rozmywania wątków – wątek raz ustalony nie zmieniał się,
- empatia – cokolwiek powiedziałam zostało przyjęte w duchu zrozumienia i bez osądu. To bardzo (bez) cenne doświadczenie a zwłaszcza podczas pracy nad sobą i w dodatku we wrażliwej materii. Monika to osoba dla której empatia to nie slogan, tylko rzeczywiście wartość którą się kieruje,
- partnerska relacja – podczas sesji czułam jakbym spotkała życzliwą kumpelę z którą ustawiam pewne kwestie,
- ciekawość albo raczej dociekliwość (w dobrej wierze) spowodowała, że Monika drążyła tematy mające wpływ na założony cel,
- zadawanie odważnych i mocnych pytań, które (teraz mogę powiedzieć po kilku miesiącach) zrobiły przewrót w moim życiu zawodowym i dały oczekiwany efekt, mało tego pracują we mnie cały czas. Chyba jedną z najważniejszych cech coacha jest postawić refleksyjne pytanie a Monika to zrobiła EPICKO. Sama nie potrafiłabym spojrzeć na daną kwestię z innej perspektywy – bez zadania tych właśnie pytań,
- teraźniejszość i przyszłość, to dwa czasy, które są w obszarze zainteresowania podczas coachingu. Dlatego nie skupialiśmy się zanadto na przeszłości. Wspomnieliśmy trochę jak było do tej pory ale generalnie skierowaliśmy się w stronę tego, co ma wpływ i jest obecne TU I TERAZ oraz jak to determinuje efekty mojej pracy zawodowej. To też nie było takie proste wypchać z głowy wcześniejsze ideały i ambicje z rzeczywistością w której żyjemy OBECNIE a to stanowiło swoiste odblokowanie na działanie,
- odpowiedzialność za efekt coachingu, jak i za moje życie mam tylko ja, no i co będzie dalej zależy tylko ode mnie. Wszystko zaczyna się od postawienia celu nawet najmniejszego – tak jak właśnie w coachingu.
Dzięki Monice zrozumiałam jakie są moje priorytety na ten czas i w jaki sposób mogę próbować w pełni świadomie przeżywać każdą sferę mojego życia (nie tylko tą zawodową).
Potrafię teraz skutecznie zaplanować moje działania, szczególnie zawodowe, bo miałam z tym kłopot a mój mąż kibicuje mi przy tym i wspiera mniej lub bardziej kiedy trzeba.
Zaczęłam traktować na serio to, co robię i tak samo traktują to moi domownicy.
A jeśli potrzebujesz czegoś więcej, bo:
- Czujesz się przytłoczona, zestresowana, przemęczona?
- Często odczuwasz przygnębienie, smutek, lęk, frustrację lub złość?
- Przestałaś cieszyć się rzeczami, które do tej pory sprawiały Ci radość?
- Często martwisz się o różne rzeczy?
- Chciałabyś być bardziej pewna siebie i asertywna?
- Chciałabyś zadbać o siebie, swoje zasoby i granice?
- Stoisz przed podjęciem ważnej decyzji?
- Chciałabyś porozmawiać o bliskich Ci relacjach, o trudnościach w Twoim związku czy rodzinie?
- Potrzebujesz być wysłuchaną, otoczoną empatią, móc porozmawiać z kimś zaufanym?
Nie wahaj się zgłosić się do Moniki. Czasem potrzeba kilku spotkań, żeby wyprostować parę rzeczy dla lepszej jakości własnego życia.
Dziś żadna odległość nie jest problemem. Nawet podczas zdalnego połączenia można odczytać mowę ciała, która też wnosi w proces. U nas tak było.
Możesz nadawać z każdego miejsca.
Ja żeby nie być w domu (mimo sporego metrażu) odjeżdżałam autem w ustronne miejsce, aby wykorzystać na maxa to na czym chciałam się skupić w danej chwili.
Tutaj znajdziesz bezpłatne materiały od Moniki (kliknij TU)
Monika Iskierka – Mreńca prowadzi fantastyczne i w dodatku bezpłatne wyzwanie adwentowe, jeszcze zdążysz skorzystać (Zapisz się TUTAJ)
Duuuuużo wiedzy i inspiracji znajdziesz także na profilu Facebook’owym Moniki (zobacz TUTAJ)
Jakie masz wnioski po przeczytaniu takiego artykułu? Napisz proszę komentarz.
Zobacz inne artykuły: